Jak trafić z deszczu pod rynnę ? Okazuje się że nie potrzeba być bezpośrednim klientem ubezpieczyciela, by przekonać się jak działa dla dobra i w celu zlikwidowania szkód. Oczywiście słowo „dobro” musi być tu użyte w cudzysłowie ! Bo nie pierwszy raz przekonujemy się, że ubezpieczyciel działa wyłącznie dla swojego dobra, oszukując klientów w każdej kolejnej szkodzie, i realizacji ubezpieczenia.
spis treści
TUZ Ubezpieczenia przy realizacji
OC winowajcy
W tym konkretnym przypadku jaki chcę dziś opisać, mamy do czynienia ze szkodą samochodową, która dotyczy firmy TUZ Ubezpieczenia. Otóż czytelniczka portalu przesłała do publikacji intrygujący komentarz, w jaki sposób została potraktowana przez tego ubezpieczyciela, mimo tego że nie podpisywała z nim żadnej umowy. Chodzi o przypadek gdy winowajcą w szkodzie jest inny kierowca ubezpieczony w firmie TUZ.
Spółka Tuz ubezpieczenia nie jest wyjątkiem w negatywnych ocenach, a raczej to jest ten przypadek – wyjątku potwierdzającego regułę. Czyli trzeba zakładać że każda firma oferująca nam OC czy AC, jest tak samo pazerna na nasze pieniądze. Ale to nie znaczy że się na to godzimy ! Kwestią podstawową jest to że firmy sporządzają kosztorysy nieadekwatne do zniszczeń, krótko mówiąc oszukują nas na niedoszacowaniu szkód i różnicy jaką powinniśmy otrzymać z polisy, w porównaniu do ochłapów jakie otrzymujemy.
Tak jak już wspomniałem, przypadek opisywany nie jest wyjątkiem, a w tym momencie dowodem na to jak działa machina ubezpieczenia, w stosunku do osób które za szkodę chciałyby otrzymać takie pieniądze, by nie musieć dopłacać do szkody. Znana jest nam ze słyszenia kreatywna rachunkowość, w tym przypadku jeśli chodzi o ubezpieczenia komunikacyjne, gdzie bierze się pod uwagę udział własny, amortyzację części i tak można by kontynuować w nieskończoność, czynniki które w nas bezpośrednio uderzają. Niestety większość ubezpieczonych o fakcie próby nabicia w butelkę, dowiaduję się gdy jest już trochę za późno na zmianę ubezpieczyciela.
Nie każdy w końcu musi posiadać wystarczającą wiedzę, by się obronić przed skutkami wyłudzenia w odszkodowaniu, niestety na tym korzystają ubezpieczyciele. Taki moment realizacji ubezpieczenia samochodowego wiąże się dla nas przeważnie z przykrymi doświadczeniami na drodze i często traumą. Wiedzą o tym firmy ubezpieczeniowe i liczą na łatwe zaaprobowanie przedstawionego kosztorysu i planu realizacji polisy.
TUZ wypłata odszkodowania
poprzez zaniżanie kosztorysu
TUZ Ubezpieczenia to porażka i nauczka na całe życie, o tym przekonaliśmy się gdy doszło do wypadku drogowego nie z naszej winy. Na szczęście nie mamy tam ubezpieczenia, ale na nasze nieszczęście mieliśmy stłuczkę z osobą posiadającą tam ubezpieczenie. Zgłoszenie szkody to standardowa procedura. Rzeczoznawca nawet szybko się zjawił, i miało to miejsce około 2 dni po zgłoszeniu szkody. I to tyle z dobrych rzeczy…
Dowiedzieliśmy się na koniec działań Pana rzeczoznawcy, że w przeciągu 3 dni wyślę zdjęcia z opisem do TUZ Ubezpieczenia, więc cierpliwie mamy czekać na wycenę szkody. Niestety z racji braku odzewu musieliśmy sami upominać się o informacje procesie naszej sprawy. Trwało to ponad tydzień i w efekcie okazało się jeszcze, że rzeczoznawca nie uwzględnił kilku zepsutych elementów w aucie, co już efektywnie zaniża nam kosztorys i przeciąga wszystko w czasie.
W trakcie realizacji polisy poinformowano nas, że warsztat w którym mieliśmy zamiar naprawiać auto, będzie i tak robił swoją wycenę, wiec wtedy uwzględnią te brakujące elementy, których w rzetelności diagnozy zabrakło u wyznaczonego przez ubezpieczyciela rzeczoznawcy. Oczywiście TUZ oferował jakieś tam swoje „zaprzyjaźnione” warsztaty, ale woleliśmy sami wybrać miejsce w którym chcemy naprawić auto. Stanęło na salonie samochodowym który produkuje auta marki jaką posiadamy.
Przed wstępną wyceną wykonaną przez TUZ ubezpieczenia – zadzwoniliśmy do autoryzowanego salonu marki naszego samochodu i mniej więcej nakreśliliśmy jakie są szkody. Była to m.in. uszkodzona prawa strona przednia, rozwalony reflektor, zderzak, maska wygięta, drzwi od pasażera się nie otwierają, a także 3 elementy do pomalowania. Przez telefon powiedzieli nam że prawdopodobnie będzie to dla nich szkoda całkowita, ponieważ sam reflektor kosztuje około 8000zl.
I tu uwaga!!! Jakie było nasz zdziwienie gdy TUZ całą szkodę wycenił na 6500 złotych !? Gdzie lakierowanie oszacowano na 50 złotych. To jakiś Hit ! Kto w tych czasach za lakierowanie bierze pięć dych ? To raczej lakiernikowi nie opłaca się do auta podchodzić, mając na myśli profesjonalistę a nie malarza pokojowego…
Nasza znajoma Pani mecenas doradziła nam, że absolutnie na takie warunki mamy się nie godzić. Pojawiły się dwie możliwości zrealizowania naprawy samochodu, których jednak finał nie zależeć będzie od naszych jakichkolwiek decyzji i wpływu. Podstawową decyzją było oddać auto do salonu, gdzie zrobią fachową wycenę szkody, a potem wyślą papiery do TUZ ubezpieczenia. I tu się pojawiała alternatywa: albo TUZ się zgodzi na wycenę z salonu, albo nie !
A wtedy przy braku aprobaty profesjonalnej wyceny autoryzowanego dealera marki przez ubezpieczyciela, to my musimy dopłacić różnicę naprawy i wejść na drogę sądową ( tzn. Np. Jeśli salon wyceni nam na 30000 naprawę a TUZ zgodzi się na 20000 to my dopłacamy 10000). Fakt że sprawa taka może ciągnąć się latami, ale na samym początku jest już nasza wygrana, a po zakończonej sprawie odzyskujemy swoje 10000 złotych oraz koszty sądowe ponosi TUZ.
Problem w tym że nie każdego stać na wywalenie od reki 10 tys. złotych. My jednak zaryzykowaliśmy i oddaliśmy auto pod wycenę do salonu. Tam naliczono nam około 28-29 tys złotych za naprawę. Na całe szczęście TUZ się zgodził. Ale nie każdy o tym wie i chce się szarpać z ubezpieczalnią. Z reguły ubezpieczalnie dają jak najniższą cenę. W tym przypadku zaniżyli o ponad 20 tys. złotych. Nawet nie chce sobie wyobrażać, jak wyglądałoby nasze auto po naprawie za kwotę 6500 złotych i z jakich części i siły roboczej łatano by nasze auto… więc widać na przykładzie że jeśli chodzi o sprawy związane z odszkodowaniem to nie ma co im popuszczać !
Auto zastępcze, czy to jakiś problem ?
Kolejną sprawą związaną z nieprzyjemnym doświadczeniem w kontakcie z TUZ, było auto zastępcze, a właściwie jego brak. Potrzebowaliśmy na czas powrotu z miejsca kolizji auta zastępczego, bo każdy ubezpieczyciel oferuje taką możliwość w polisie, więc TUZ także oferował taką możliwość. Niestety w danym momencie pojawił się problem, bo w wypożyczalniach z którymi TUZ miał podpisaną umowę, nie było wolnych aut. Trudno jednoznacznie obwiniać bo teoretycznie mogła zajść taka sytuacja, ale wydaje się że wtedy musi być alternatywna wypożyczalnia, i na sposób myślenia konsumenta auto powinno się znaleźć !
Po kilku dniach ale jeszcze przed otrzymaniem wyceny, przyjechała Pani z autem zastępczym. Na starcie powiedziała, że TUZ nie ma wykupionego u nich ubezpieczenia odnośnie kolizji przez nas spowodowanych. Jeśli chcemy możemy osobno płacić za to ubezpieczenie. Już nie pamiętam, ale było to kilka dyszek dziennie. I tu chce wyprzedzić zdarzenia i poinformować ze ostatecznie nasze auto zanim zostało wycenione, zatwierdzona wycena oraz naprawione, minęło 2 miesiące. Tak wiec chcąc skorzystać z płatnej oferty wypożyczalni, musielibyśmy opłacać ubezpieczenie auta przez 2 miesiące… co dla każdego byłoby raczej nieopłacalne, chyba żeby potem walczył w sądzie – obciążając finalnie ubezpieczyciela. Ale efekt trudny do przewidzenia…
Mogę zrozumieć sytuację że szkoda powstała z naszej winy, i człowiek sypał by głowę popiołem, ale w tym przypadku nie było żadnej naszej winy. Nie dość ze zostaliśmy bez auta, bo ktoś w nas pechowo wjechał, to zaproponowano nam auto z ubezpieczenia sprawcy, ale my musielibyśmy je ubezpieczać. Z tej pomocy nie skorzystaliśmy, bo nie wiedzieliśmy wtedy po pierwsze – przez jaki okres będziemy musieli mieć auto zastępcze, a po drugie nie mieliśmy zamiaru nim nie wiadomo gdzie jeździć, chodziło o zapewnienie dojazdu do pracy.
Muszę jeszcze wspomnieć że umowa na wypożyczenie auta, była odnawialna więc mieliśmy 7 dni na oddanie auta od momentu pierwszej wyceny. Pech chciał, ze dwa dni przed oddaniem samochodu, nieznany sprawca zarysował na parkingu to wypożyczone auto… Na prawdę, to trzeba mieć szczęście ! Dzwonimy więc do wypożyczalni żeby zgłosić to zdarzenie, gdzie dowiadujemy się od przedstawicielki, że mamy się nie martwić, bo ubezpieczalnia pokryje koszty od pierwotnego sprawcy zdarzenia, który jak wiadomo jest klientem TUZ.
Później dowiedziałam się że z reguły każda ubezpieczalnia ma wykupione to ubezpieczenie, ale wtedy gdy nam proponowano samochód zastępczy, jakoś nie byli w stanie tego zweryfikować. Przy podpisywaniu umowy dowiedziałam się, jak sobie przypominam, ze TUZ właśnie tego nie ma.
Większość ubezpieczalni ma wykupione to ubezpieczenie, ale TUZ dziwnym trafem nie. I cała szkoda na wypożyczonym aucie spadła na nas… Nie dość że nie mamy naszego auta, to jeszcze musimy zapłacić za szkodę w wypożyczonym aucie, oczywiście bez naszej winy…. a ze takie wypożyczalnie mają sztywne regulaminy i widełki wiec niezależnie jak duża szkoda to musieliśmy 2500zl zapłacić UWAGA za mały odprysk ! Normalnie u lakiernika wyszłoby z 5 razy taniej… Co prawda Pani z ubezpieczalni zasugerowała żebyśmy się odwołali do TUZ, tym bardziej ze to nie z naszej winy. Oczywiście TUZ umywa ręce.
Kolejnym karygodnym zdarzeniem jest zachowanie osób odpowiadających na infolinii. W którymś momencie wynikającym z natłoku spraw, wynikających przecież nie z naszej winy, – a potem w konsekwencji bezspornej winy TUZ – który przecież nie ubezpieczył auta zastępczego, wykonaliśmy kilka połączeń pod rząd, bo czegoś tam się jeszcze nie dowiedzieliśmy za pierwszym razem. Proszę sobie wyobrazić że odebrała ta sama osoba która, za przeproszeniem „z ryjem” do mnie, ze ona już nam to mówiła i żebyśmy jej nie wmawiali ze jest inaczej, że ona ma nagrania bo rozmowy są nagrywane itp.
Pierwszy raz byłam w takim szoku, że nie zdarzyłam się jej nawet zapytać o jej personalia. Chciałam to później zgłosić, ale już i tak mieliśmy za dużo problemów związanych z tą szkodą wiec odpuściłam. Tak wiec auto wypożyczone mieliśmy tylko przez pierwszy miesiąc. Mogliśmy wypożyczyć drugi raz gdy TUZ zgodził się na wycenę przez salon i oddać auto po naprawie, ale już po pierwszej sytuacji związanej z incydentem wypożyczonego auta, stwierdziliśmy ze już nie będziemy ryzykować z nieprofesjonalizmem TUZ ubezpieczyciela
Po wszystkich tych nieprzewidzianych perypetiach, TUZ ubezpieczenia zasłużyły na negatywne opinie. To jakaś kompletna porażka i nikomu nie polecam mieć z nimi do czynienia !
Skandaliczna firma. Żarłoczny kapitalista który tylko ma pieniądz na względzie. Przed świętami zabrali mi samochód zastępczy, bo stwierdzili, ze oni by naprawili samochód w jeden dzień a warsztat jak przedłuża niepotrzebnie naprawę, to sam musi zagwarantować samochód zastępczy. To było oc sprawcy, nie masz wpływu. Pisze wniosek do Rzecznika Finansowego o zbadanie funkcjonowania firmy. Zaniżają kosztorysy, kłamią i nie odpowiadają na korespondencje. A jak nie chcą z tobą rozmawiać, to przekierowują telefon do kogoś, kto mówi ze to nie jego zakres i nic nie wie. Naprawa bezgotówkowa nie rozwiązuje sprawy, bo nawet jak warsztat wyśle kosztorys dodatkowy, to oni twierdza, ze nic nie dostali – nie ma szans zweryfikowania informacji. Najważniejsze w tej firmie to ciąć koszty. Ludzie ich nie obchodzą. Jakikolwiek kontakt z ta firma to problemy. Zastanówcie się, gdzie kupujecie ubezpieczenie. Nie zawsze taniej znaczy lepiej.