Dziś wiedza o wszelkich danych osobowych staje się kartą przetargową i swego rodzaju żyłą złota. Przestępcy rożnego pokroju i rangi, gromadzą informacje na temat celebrytów, lecz także w sporych ilościach o osobach prywatnych. Bez przyzwolenia właściciela handlują danymi w darknecie, lub wykorzystują w celu pomówień, często też w walce z politycznymi oponentami. Dlatego godne zaufania oprogramowanie ochronne, jest najwyższej rangi elementem bezpieczeństwa każdego peceta, i na żadnym komputerze nie powinno go zabraknąć. A co w sytuacji gdy dowiadujemy się, że nasz – Avast darmowy antywirus – sprzedawał dane ? Wysoce irytujące jest też gdy od usługodawcy dostajemy sprzeczne i fałszywe komunikaty, po to by pod wpływem presji strachu, wymusić na nas konkretne zachowania biznesowe.

Avast darmowy antywirus
– kończy ze sprzedażą danych
Czy jednak na pewno Avast nie odsprzedaje danych, bo trend ogólnoświatowy jest jednak przeciwny. Firma wystosowała apel następującej treści do społeczeństwa w styczniu 2020 roku, że zaprzestanie gromadzić i sprzedawać dane klientów, ze względu na krytykę medialną obrońców prywatności. Wtedy stało się także jasne, że ta sama firma już od 2015 roku, gromadziła dane użytkowników z przeglądarki internetowej, i poprzez spółkę-córkę Jumpshot sprzedawała te dane w celach analitycznych, międzynarodowym firmom takim jak Google, Microsoft, Amazon, Pepsi, Sephora czy Netflix.
Znamienne stały się słowa dyrektora generalnego tej firmy, gdy pan Ondrej Vlcek stwierdził: „- Działalność w zakresie gromadzenia danych, nie jest już zgodna z naszymi priorytetami w zakresie prywatności jako firmy z branży bezpieczeństwa, od tego roku jak i w latach następnych.”
A wszystko zaczęło się od dochodzenia dziennikarzy, które skłoniło senatorów USA do powołania komisji, mającej za zadanie przesłuchania szefów firmy Avast. Właśnie podczas spotkania z klientami, a także z pracownikami i inwestorami, Ondrej Vlcek oznajmił zgromadzonym:
„-Zdaję sobie sprawę, że ostatnie wiadomości o naszej spółce są odbierane nieprzychylnie przez wielu z was i słusznie, pytacie o swoje prawa dotyczące zaufania do firmy. Ani AVAST ani Jumpshot nie robiły nic nielegalnego. Zakończenie praktyki monetyzacji danych to jest właściwa rzecz.”
Prawdą jest że oficjalnie AVAST nie robił nic nielegalnego. Gromadzone dane prawdopodobnie anonimizował w taki sposób, że nie dało się zidentyfikować żadnego użytkownika. Takie działania były opisane w licencji oprogramowania, których jednak nikt nie czyta, a które trzeba zaakceptować podczas instalacji. Jednak nie można tez zapomnieć że firmy dla zwielokrotnienia zysku, a czasem pewnie i pod presja terroru współpracują z agencjami rządowymi. Czy wtedy też anonimizują ??
Avast od momentu powołania przez czeską spółkę do życia, był jednym z filarów w ochronie danych. Firma zawiązała się w 1991 roku, a po przejęciu konkurencyjnej marki AVG w 2016 roku, mogła pochwalić się niebagatelną liczbą 400 milionów użytkowników na całym świecie. Sukces był wynikiem dobrze przygotowanego przez specjalistów oprogramowania, które wspierała trafna reklama produktu.

Jakie dane sprzedaje antywirus
Normą jest że różne programy pytają nas o pozwolenie w opcjach instalacyjnych, próbując zastawić sidła na tych nieświadomych lub nadmiernie spieszących się. Wielu użytkowników wyraża taką zgodę tylko dlatego, że nie przewidują niecnych procederów programistów. Często jednocześnie próbuje nam się wpychać całkowicie niepotrzebne oprogramowanie, takie jak na przykład dodatkowa przeglądarka lub inny zbędny program. Dlatego warto uważnie patrzeć na to, co otrzymujemy w pakietach do przesyłanego bloku, bo wiadomym jest że oszust zawsze liczy na nasz pośpiech i gapiostwo.
Oczywistym jest także że w dalszym ciągu po udzielnej aprobacie, możliwe jest odwołanie wcześniejszych pozwoleń, lub odinstalowanie narzucanego nam dodatkowego oprogramowania. Zawsze po instalacji jakiegokolwiek programu antywirusowego warto zerknąć w ustawienia, gdzie często domyślnie jest zaznaczona opcja wysyłania firmie raportów z użytkowania programu lub przesyłania ich do firm trzecich. Wystarczy usunąć zaznaczenia i nie będzie naszej zgody na gromadzenie danych. Niestety wiele osób tego nie sprawdza, albo nawet nie zdaje sobie sprawy, że coś takiego ma miejsce.
W tym konkretnym przypadku już wiemy, że właścicieli narzędzia Avast interesowały nie tylko ogólne dane, ale także sprecyzowane wyszukiwanie, kliknięcie, zakup – na każdej stronie. Dysponujemy o tym wiedzą, ponieważ taki zapis znajdował się w tajnych ofertach handlowych, jakie Jumpshot przedstawiał swoim licznym klientom.
Sprzedawane dane obejmują wyszukiwania Google, wyszukiwania lokalizacji na Mapach Google, aktywności na portalach społecznościowych, YouTube i… stronach pornograficznych. Co z tego że podobno dane są anonimizowane, gdy z tak zebranych danych można ustalić datę i czas, wpisane sowo kluczowe w wyszukiwarkę, jak też tytuły filmów jakie zostały wyświetlone. Mało tego w niektórych przypadkach dałoby się zidentyfikować użytkowników.
Największy niesmak budzi fakt, że program mający zapewniać bezpieczeństwo użytkownika, sam staje się źródłem gromadzenia i sprzedaży danych. Mało tego to nie jest pierwszy taki przypadek, ponieważ rozszerzenia Avasta do przeglądarek, już wcześniej zbierały dane na temat odwiedzanych przez użytkownika stron.

Wprowadzanie w błąd i pułapki
Generowanie fałszywych komunikatów
Problemem w przypadku programów antywirusowych jest także generowanie fałszywych komunikatów. Rekordzistą wielokrotnie był tu Windows Defender, który ostrzega często swoich użytkowników o nieszkodliwych przypadkach, nie gorzej w tym aspekcie radzi sobie Avast próbując wywrzeć na nas presję.
Takie fałszywe alarmy są nie tylko denerwujące, ale mogą też odnieść taki skutek, że skasowane zostaną ważne pliki programów albo systemowe, gdy użytkownik nie zastosuje się do zaleceń producenta i kupna dodatkowej ochrony, a sam zacznie robić porządki, bez świadomości i głębszej wiedzy.
Ukryte pułapki abonamentowe
Żadną nowością nie są też triki, za pomocą jakich niektóre firmy próbują zwabić swoich klientów w abonamentowe pułapki. Z każdym rokiem pojawiają się tego typu praktyki. Dziwnym trafem oprócz Nortona na którego trzeba uważać, już w kolejnym rankingu króluje także i Avast. Jest to bardzo nieetyczna forma biznesu, zwłaszcza dla firm oficjalnie oferujących nam bezpieczeństwo, które powinny swoich klientów traktować otwarcie i uczciwie. Abonament powinien być opcją, a nie obowiązkiem narzucanym przez perfidne kalkulacje.
Nabywcy oprogramowania antywirusowego oczekują od solidnego dostawcy, rzetelnej ochrony danych przez cały rok, i nie wymuszania małżeństwa na dłuższy czas niż rok. Jednak niektórzy producenci rożnymi sposobami próbują związać ze sobą klientów na dłużej, na przykład oferując subskrypcję, która w kolejnym roku zostanie automatycznie przedłużona.
Czy należy wierzyć Avast
Jak historia pokazuje nie pierwszy raz widzimy jak sączy się populizm firm, które nie wywiązują się ze swoich zobowiązań. Mamy do czynienia w tym przypadku ze zerwaniem więzi zaufania, które łączą do tego czasu klienta z firmą odpowiadająca za nasze bezpieczeństwo. Trudno powiedzieć czy można to odbudować. Jednak Avast mocno wierzy w to, że za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o bezczelności firmy i nieetycznym zarabianiu.
Inną sprawą jest że firma Avast nadal jest jednym z najlepszych dystrybutorów programu, który wygrywa wszelkie rankingi w specjalistycznych pismach zajmujących się tematem antywirusów. Co roku Avast albo wygrywa lub znajduje się w czubie specjalistycznych firm, które rozprowadzają programy zabezpieczające nasze komputery przed wszelkiej maści hakerami i botami.